powódź , zalane ulice porywające wszystko na swojej drodze posiadasz film lub zdjęcie które chcesz udostępnić?Wyślij go do nas:19asz88@gmail.comlub przez kon Belgia jest krajem niezwykłym i magicznym. W tym niewielkim państwie znaleźć można wszystkie rodzaje atrakcji turystycznych – od nadmorskiego kurortu, przez wspaniałe zabytki, po fascynujące góry. Zachwycająca stolica, historyczne kanały w tzw. Wenecji Północy, muzea i pyszna czekolada to zaledwie szczypta tego, co Belgia ma do zaoferowania. Co zobaczyć w Belgii, jakie atrakcje Obiekt ma bogat ą histori ę: to tutaj został podpisany traktat mi ę dzy księciem Flandrii, Guy de Dampierre i angielskim królem Edwardem I w XIII w. i to tutaj w maju 1940 r. odbyło się ostatnie spotkanie króla Belgii – Leopolda III z czterema ministrami jego gabinetu. Kapitulacja Belgii otoczonej wojskami niemieckimi była nieunikniona. Kortrijk (Courtrai) miasto w Belgii usytuowane 10 kilometrów od granicy z Francją, na południu Flandrii Zachodniej. Turyści zmierzający do starych miast flandryjskich lub na przyczółek Ypres często je pomijają. Niesłusznie, ponieważ miasto ma wiele ciekawych zabytków do zwiedzania. Można tu podziwiać wpisane na Listę Światowego miasto w Belgii » Eeklo. miasto w Belgii » Eupen. miasto w Belgii » Izegem. miasto w Belgii » Lier. miasto w Belgii » Menen. miasto w Belgii » Mol. miasto w Belgii » Mons. miasto w Belgii » Tongeren. miasto w Belgii » Waterloo. miasto w Belgii » Ypres. miasto w Belgii » geografia, miasta i miejscowości, Belgia. miasto w Belgii Pogoda w Dinant w lutym 2024 Pogoda w Dinant w luty pochodzi z danych statystycznych opierających się na minionych latach. Możesz zobaczyć statysktyki meteorologiczne dla całego miesiąca, ale także klikając na dotyczące początku, środku i końca miesiąca. pwVPeGQ. Główną atrakcją turystyczną Belgii są piękne, wyjątkowo ciekawe i zdecydowanie warte odwiedzenia miasta. Charakteryzują się nie tylko zachwycającą architekturą, ale w wielu przypadkach również interesującą historią. Najpiękniejsze miasta Belgii Najlepszym sposobem na dostanie się do Belgii jest lot do Brukseli. Na Lotnisko Bruksela S. Charleroi dolecimy bezpośrednio z Warszawy w ciągu niecałych dwóch godzin. Inne porty lotnicze znajdują się w Antwerpii i Brugii, jednak lot na nie wymagałby wielu przesiadek. Po miastach najlepiej poruszać się na rowerze, ułatwią to kilometry ścieżek rowerowych oraz łatwy dostęp do wypożyczalni. Każde miasto jest warte dłuższej uwagi, jeżeli jednak nie możemy na zwiedzanie poświęcić zbyt wiele czasu, aby zobaczyć główne zabytki, warto w każdym z nich spędzić choć jeden dzień. Brugia – skarb Belgii To miejsce szczególne, średniowieczne miasto pełne urokliwych zakątków. Znajduje się w Zachodniej Flandrii i bywa określana „Flamandzką Wenecją”. Ale to także jedno z najpopularniejszych miast w Belgii. W związku z tym lepiej nie ryzykować zwiedzania w weekend, kiedy to zwykle tłumy turystów przybywają do Brugii. Obraz kirkandmimi z Pixabay Warte odwiedzenia jest Muzeum Czekolady „Choco Story”. Znajdziemy je w budynku starej winiarni. Pozwala na zapoznanie się z historią produkcji tego przysmaku. Atrakcją Brugii, której zdecydowanie nie można przegapić, jest miejska starówka. Została ona wpisana na Listę Zabytków UNESCO. Stare domy z kamienia, urocze małe mostki i niezliczona ilość danych kanałów, tworzą niezapomniany klimat tego miejsca. Warto odwiedzić również bazylikę Heilige Bloed Basiliek. To gotycka budowla, w której podobno znajduje się relikwiarz z krwią Chrystusa. Wśród polecanych w atrakcji nie może zabraknąć wizyty w Groeninge Muzeum z bardzo bogatą kolekcją malarstwa ze Szkoły Flamandzkiej. Dinant – skarby z klasztoru Najpiękniejsze miasta Belgii znajdziemy również przy granicy z Francją. W prowincji Namur, wśród klifów nad Mozą, leży miasteczko Dinant. Zachwyca głównie swoim położeniem. Jednak jego architektura jest równie godna podziwu. Jednym z głównych budynków w mieście jest Kolegiata Najświętszej Marii Panny, pochodząca z XIII wieku. Wybudowana została na fundamentach poprzedniego romańskiego kościoła, zniszczonego przez kamienie, spadające z pobliskich klifów. Do nowo powstałej świątyni dodano charakterystyczną dzwonnicę w kształcie cebuli. Nad miastem góruje kilkudziesięciometrowa skała, na której znajduje się XIX-wieczna cytadela. Dinant także siedziba, ważącego jedno z najpopularniejszych belgijskich piw, klasztornego browaru Leffe, opartego na starej recepturze, pochodzącej z 1240 roku. W pobliżu Dinant w rezerwacie Han-sur-Less znajduje się jaskinia z bogatą szatą naciekową. Inną tego typu atrakcją w okolicy jest jaskinia la Merveilleuse. Bruksela – stolica czekolady Często nazywana jest „Sercem Europy”. Może to wynikać z tego, że w mieście znajduje się większości instytucji Unii Europejskiej. Brukselę określa się też mianem „Stolicy czekolady”. Wprawdzie cała Belgia znana jest z produkcji najlepszej czekolady, ale to właśnie w jej głównym mieście znajdują się małe sklepiki z ręcznie wykonywanymi czekoladkami i pralinkami. Obraz Walkerssk z Pixabay Bruksela oczarowuje także piękną i oryginalną architekturą. Wiele dzielnic w mieście jest bardzo dobrze zachowanych, dzięki czemu ma ona wyjątkowy klimat z przełomu XIX i XX wieku. Wysokie kamienice i wąskie, kręte uliczki zachęcają do przechadzek. Na pewno nie można pominąć spaceru po Grand Place. Ten główny plac zachwyca przede wszystkim imponującą fasadą gotyckiego ratusza i równie pięknymi okolicznymi kamienicami. W pobliżu znajduje się także statuetka najsłynniejszego brukselskiego chłopca – Manneken Pis. Nie powinien nas dziwić widok posągu ubranego, ponieważ zagraniczne delegacje, przyjeżdżając do miasta, w ramach prezentu przywożą dla niego swoje regionalne stroje. Ten symbol miasta przebierany jest także z okazji różnych świąt, manifestacji oraz innych wydarzeń np. sportowych czy historycznych. Jeżeli czas nam pozwoli, zdecydowanie nie można pominąć zobaczenia Atominium, czyli monumentalnej budowli w kształcie cząsteczki żelaza. To pozostałość po odbywającej się w mieście Wystawie Światowej w 1958 roku. Na terenie pobliskiego parku znajduje się także wiele wartych odwiedzenia pawilonów, zbudowanych z tej okazji. Antwerpia – najpiękniejszy port Europy W XV i XVI wieku miasto było jednym z głównych portów europejskich. Antwerpię spokojnie jesteśmy w stanie zwiedzić w ciągu jednego dnia. Jej główną atrakcją jest zachwycająca konstrukcja dworca głównego, który uważany jest za jeden z najładniejszych w Europie. Najpiękniejsze miasta Belgii, nie zawsze znane są z licznych zabytków. Przykładem może być Antwerpia, która jest światową stolicą produkcji diamentów ozdobnych. Obraz reginasphotos z Pixabay Niedaleko dworca znajduje się dzielnica nazywana diamentową, mieszczą się tam liczne sklepy z biżuterią oraz jedno z największych na świecie muzeum poświęcone tym kamieniom. Pośród zabytków tego miasta ważną rolę odgrywa również muzeum Rubensa, które znajdziemy na Konlveniersstraat. Podczas zwiedzania nie można pominąć rynku głównego (Grote Markt). To miejsce pełne tradycyjnych kamieniczek pomalowanych na pastelowe kolory. W centralnym punkcie znajduje się jeden z najważniejszych renesansowych zabytków w całych Niderlandach, Ratusz (Stadhuis). W pobliżu wznosi się Katedra Najświętszej Maryi Panny, uważana za jedną z najpiękniejszych budowli w Belgii. Bilet wstępu kosztuje 6 EUR, a informacje na temat godzin otwarcia znajdziemy na stronie internetowej. Gandawa – światowa stolica florystyki Gandawa znana jest przede wszystkim z popularnej na całym świecie wystawy kwiatów i roślin – Floralies of Ghent. Ale to także średniowieczne miasto z bardzo ciekawą historią. Ta dawna siedziba hrabiów znajduje się we wschodniej Flandrii. Obraz jo vanel z Pixabay W Gandawie na każdym kroku widać dawną potęgę miasta. Zachwyca przede wszystkim przepiękną architekturą oraz licznymi muzeami i galeriami. Do najsłynniejszych budynków zaliczyć można Katedrę św. Bawona, pochodzącą z XIII-XVI wieku, z niezwykle cennym dziełem malarstwa flamandzkiego – Ołtarzem Baranka Mistycznego. Warto zobaczyć również Zamek Gracensteen (Zamek Hrabiów), pochodzi z 1180 roku. Obecnie mieście się nim muzeum, ukazujące sposób działania średniowiecznego systemu sprawiedliwości. Miasto poprzecinane jest mnóstwem kanałów, po których można wykupić wycieczkę łodzią. Jeżeli jednak wolimy spacery, koniecznie musimy wybrać się na bulwary Graslei i Korenlei. Belgia, niewielki europejski kraj, przyciąga nie tylko doskonałą czekoladą i kuchnią, ale też urokliwymi miasteczkami, naturalnymi krajobrazami i architekturą. Antwerpia, Brugia, Gandawa, Bruksela czy trasa rowerowa biegnąca pośrodku jeziora – to początek atrakcji, jakie oferuje Belgia. Wybierasz się do Belgii i zastanawiasz się, co warto zwiedzić? Oto 8 największych atrakcji tego „Wenecja Północy”To niewielkie średniowieczne miasteczko, położone w północno-zachodniej części kraju, powinno być obowiązkowym punktem na mapie atrakcji Belgii. Przepięknie prezentuje się starówka wpisana na listę UNESCO. Historyczna część Brugii wypełniona jest średniowiecznymi budynkami i poprzecinana klimatycznymi uliczkami i kanałami (przez co często nazywana jest czasem „Wenecją Północy”). fot. Shutterstock Charakterystyczne dla krajobrazu Brugii są tzw. Belfry, czyli wieże miejskie. Warto wspiąć się na wieżę Belfort – znajduje się tam punkt obserwacyjny, skąd można podziwiać panoramę miasta. Wielbiciele zwiedzania mogą zobaczyć też bazylikę Świętej Krwi, kościół Najświętszej Maryi Panny z rzeźbą Michała Anioła czy katedrę św. Salvatora. Brugia, podobnie jak cała Belgii, to prawdziwe królestwo czekolady. Obowiązkowo trzeba zajrzeć do jednego ze sklepików z czekoladowymi miasto sztuki i diamentówTo portowe miasteczko jest popularnym celem turystycznym w Belgii. Bez wątpienia sprzyja temu fakt, że Antwerpia jest świetnie skomunikowana z resztą kraju. Co warto zwiedzić w tym mieście? Muzeum Rubensa (dawny dom artysty), renesansowy ratusz czy Katedrę Najświętszej Marii Panny – jeden z najwyższych obiektów sakralnych na świecie. Wśród atrakcji Antwerpii można wymienić też… pełen przepychu XIX-wieczny dworzec kolejowy – jego architektura i zdobienia robią wrażenie. fot. Shutterstock Antwerpia słynie też z diamentów. W mieście działa szereg niezależnych projektantów biżuterii. Wieczorem można wybrać się spacer w okolicach portu. Zobacz także Bruksela: w stolicy BelgiiBruksela kojarzona jest głównie z nowoczesną europejską stolicą oraz siedzibą instytucji Unii Europejskiej. Ale miasto to oferuje znacznie więcej. Obowiązkowo trzeba odwiedzić Wielki Plac (Grand Place), czyli historyczny europejski rynek z wielopiętrowymi kamienicami, gotyckim ratuszem (Hotel de Ville) i neogotyckim Domem Króla. To miejsce stale tętniące życiem – szczególnie za sprawą turystów, których tu nie brakuje. Swoistym symbolem miasta jest Manneken Pis, czyli figurka siusiającego chłopca z 1619 roku. fot. Shutterstock Warto zobaczyć też XIX-wieczny pasaż św. Huberta z licznymi sklepami, galeriami i restauracjami. Wielbiciele zakupów powinni wybrać się na plac du Jeu de Balle, gdzie codziennie działa najsłynniejszy w kraju pchli targ. Brukselę warto zwiedzać na rowerze. W stolicy dostępnych jest ponad 180 stacji Villo i niemal 2,5 tys. rowerów. Zobacz także Gandawa (Gent): średniowieczny klimatGandawa, najczęściej odwiedzane przez turystów miasto Belgii, stale tętni życiem. Odwiedzających przyciągają niezwykła atmosfera, spacery nad kanałami wodnymi, piękna architektura oraz wiele atrakcji. Przepiękne budynki gotyckie czy klasycystyczne świadczą o tym, że czasy świetności miasta nie przeminęły wraz ze średniowieczem. fot. Shutterstock Zwiedzanie miasta można rozpocząć od wspięcia się na wieżę widokową (belfort), gdzie czeka panorama Gandawy. Największą atrakcją jest średniowieczny zamek Gravensteen – powstał w wieku XII i został przebudowany cztery wieki później. Twierdza, wznosząca się w niemal samym historycznym centrum, jest jedną z głównych atrakcji miasta. Połowa murów znajduje się od strony wody i jest dobrze widoczna podczas rejsu wodnego dookoła trasa rowerowa na jeziorze i w koronach drzewŚcieżka "Cycling Through Water", jak nazwano tę niesamowitą atrakcję, powstała pośrodku jeziora w belgijskim parku Bokrijk. Trasa została wybrana przez dziennikarzy magazynu „Time" jako jedno ze stu najbardziej niezwykłych atrakcji na świecie. Miejsce to cieszy się ogromną popularnością wśród turystów - w ciągu jednego roku ze ścieżki skorzystało ponad pół miliona rowerzystów. Wielbiciele rowerowych wypraw mogą też skorzystać ze ścieżki w koronach drzew. Powstała ona w lesie Bosland, w belgijskiej prowincji Limburgia. Trasa, a właściwie kładka, ma łącznie 700 metrów długości i wznosi się stopniowo na wysokość 10 metrów. "Podniebna" ścieżka rowerowa została ustawiona na szeregu kolumn, które - zarówno formą, jak i fakturą - przypominają jodłowe pnie, dzięki czemu cała konstrukcja płynnie wtapia się w otoczenie. Zobacz także Dinant: miasto przyklejone do klifówTo urokliwe miasteczko znajduje się w prowincji Namur, przy granicy z Francją. Charakterystycznym elementem w krajobrazie tego miejsca są strzeliste klify, do których niejako „przyklejone” jest Dinant. Ogromne wrażenie robi Rocher Bayard – prawie 40-metrowa, pionowa skała rozdzielona na dwie części wąską szczeliną, przez którą… biegnie droga. fot. Shutterstock Architektoniczną wizytówką miasta Dinant jest Kolegiata Najświętszej Marii Panny, przebudowana w stylu gotyckim po tym, jak w XIII wieku spadające z pobliskich klifów kamienie częściowo zniszczyły poprzedni romański kościół. Ponad świątynią wznosi się pionowa skała z XI-wieczną cytadelą, która powstała jako punkt obserwacyjny na wypoczynek na plaży w BelgiiBelgia to nie tylko średniowieczne miasteczka i ważne instytucje państwowe, ale również… plaża i morze. Blankenberge jest chętnie odwiedzanym kurortem nadmorskim – szczególnie w czasie jednodniowych wycieczek (ma dobre połączenie kolejowe z centrum Belgii). Położone w zachodniej części kraju miasto może pochwalić się ponad 3-kilometrową plażą i 350-metrowym przy plaży znajduje się charakterystyczne kasyno. Powstało ono w miejscu dawnej twierdzy Napoleona. Po zachodniej stronie powstała nowoczesna przystań, w której może cumować nawet 750 jachtów. Zobacz także Ardeny: wyprawa w góry BelgiiTo rozległe pasmo górskie rozciągające się na obszarze trzech krajów – Belgii, Francji i Luksemburga. Dla zapalonych turystów region ten oferuje wiele kilometrów oznakowanych szlaków idealnych na piesze wycieczki, jazdę na rowerze czy kolarstwo górskie. Pasmo poprzecinane jest licznymi wąwozami i jaskiniami, z których każdą można zwiedzić w inny sposób. fot. Shutterstock Do Grottes de Han można wjechać starym tramwajem, do de Lorette zejść ponad setką stromych schodków, a przez du Remouchamps podróżuje się łodziami. Najbardziej atrakcyjna turystycznie jest część gór wokół rzeki Semois. Zobacz także Dinant – stacja kolejowa w Dinant, w prowincji Namur, w Belgii. Budowa kolei na lewym brzegu Mozy była powodem dla rozwoju Dinant po obu brzegach. Wcześniej miasto Dinant istniało tylko na prawym brzegu Mozy. Pierwszy budynek dworca został rozebrany, aby zrobić miejsce dla nowego, nowoczesnego budynku. Stacja została otwarta w 1862 roku przez Compagnie du Nord - Belge i była zarządzana przez État w 1892. Obecnie jest własnością SNCB/NMBS obsługiwaną przez pociąg InterCity, regionalne, pośpieszne i pociągi turystyczne. Dinant to miasto w walońskiej prowincji (województwie) Namur, położone nad rzeką Mozą. O tym mieście napisano już sporo, więc nie będę się powtarzać. Zajrzyjcie chociażby tu: To miasteczko jest bardzo popularne. Polecali nam jego odwiedzenie zarówno Polacy jak i Belgowie. W końcu musieliśmy tam pojechać. Potwierdzam dziś, że warto. Pogodę mieliśmy przeciętną - nie za ciepło, ale nie padało (tam kilka kropel spadło). Wiatr tam jednak sobie pozwala dosyć, jak to w górach. Jedno co mi się rzuciło w oczy, a raczej w uszy, to że tam ludzie nie są tacy oblatani w językach jak tu we Flandrii. Być może akurat tak trafiłam, ale... głównie francuski i tyle. Babeczka ze sklepu z pamiątkami gadała po niderlandzku i była bardzo miła i ciekawska - taka swojska. W wielu innych miejscach ludzie na pierwszy rzut oka jacyś tacy sztywni i jakby mniej otwarci niż tu u nas we Flandrii. Ale byliśmy tam zaledwie kilka godzin i mogę się mylić. Ogólne wrażenie jednak super. Miejsce jest niesamowite. Do miasta wjeżdżaliśmy przez las, z wielkiej góry... w dół i w dół, i w dół. Po obydwu stronach drzewa, ruiny kamiennych domów, w których rozpanoszyła się już roślinność... Zabudowa i położenie miasta jest dość niecodzienne. Domy przyczepione są bezpośrednio do skały, w efekcie nad dachami nie raz zwisają występy skalne. Brrr. Tak więc tam gdzie ludzie w innych miejscowościach mają ogródki, Dinancianie (Dinandczycy) mają kamień. Hm, można i tak. Inne domy siedzą wysoko na skale (nie wiem, jak tam włażą co dnia). Z jeszcze innych można prosto z drzwi lub okien wskakiwać do łodzi. Pierwsze co nas zauroczyło, to ten wysoki most. Łał! Drugą rzeczą była droga pomiędzy skałami. Piesi muszą obchodzić ten kamur po lewej, bo drogą jest zakaz przejścia. parkowanie samochodów pod skałą moim zdaniem trochę ryzykowne, bo a nuż coś się urwie i spadnie.. kościół też do skaliska przyczepiony W Dinant mieszkał Adolf Sax - wynalazca saksofonu i innych instrumentów. Dlatego w mieście natykamy się na różne ozdóbki w kształcie saksofonu albo wizerunki saksofonisty. Do cytadeli można dojść po schodach, których jest ponad 400. Albo pojechać kolejką. My wybraliśmy opcję mieszaną. Na górę wjechaliśmy, na dół zeszliśmy. Ze schodów są fajne widoki, ale się idzie, idzie, idzie i końca nie widać. widoczek z cytadeli ichnie wypieki szklany saksofon po prawej widać kawałek gmachu sądu z 1878 roku takie złote odciski stóp i stópek są na chodnikach dinandzkich W miasteczku oczywiście nie brak dobrych restauracji, herbaciarni i sklepiczków z pamiątkami. Żarełko w restauracjach dobre i porcje duuuże. małże po ardeńsku - następnym razem zamówię porcję dla dzieci Tereny rolnicze na górze Gdyby ktoś miał niedosyt zwiedzania, może odwiedzić jeszcze znajdujące się niedaleko miasteczko o dość huyowej nazwie, ale ponoć też bardzo ładne :-) Ale ważne by móc powiedzieć Huy'a widziałem :-) W okolicy jest też jaskinia, ale nie zajrzeliśmy, albowiem Młody był zmęczony i zaczął się robić irytująco upierdliwy. Zasnął zanim dojechaliśmy do autostrady. Napisałabym, że Dinant to małe belgijskie miasteczko słynące z pocztówkowego widoku. Ale nie jestem pewna, czy o mieście, o którym prawie nikt nie słyszał, można powiedzieć, że z czegoś słynie. Załóżmy jednak, że można, bo muszę przecież jakoś zareklamować tę sympatyczną mieścinę. Dinant położone jest na południu Belgii, u podnóża Ardenów, aspirujących do miana gór. Ich średnia wysokość to 500-600 Na razie jednak skupmy się na urokliwym miasteczku, jakim jest Dinant, a ofensywę w Ardenach zostawmy na przyszły rok. Miasto założyli Rzymianie, a jego nazwa pochodzi od imienia bogini łowów – Diany. W średniowieczu rozwijała się tutaj sztuka wyrobów metalowych. W czasie obu wojen światowych Dinant bardzo ucierpiało. W ogóle ludzie nie mieli tu łatwego życia, bo było to miasto położone w strategicznym miejscu, tak więc często było napadane i grabione. W końcu wybudowano tutaj cytadelę, która przetrwała do dziś i stała się celem naszej wędrówki. Ale po kolei. Będzie dużo zdjęć i trochę mniej tekstu. Szanuję wasz czas 🙂 Na dobry początek klasyczny widok, który wyskoczy Wam po wpisaniu „Dinant” w googla. Ta rzeczka to Moza, która bierze swój początek we Francji, płynie przez całą Belgię, a kończy żywot w Holandii, gdzie wpada do Morza Północnego. Jak widać, słońca nie było. Był za to wiatr i okrutny ziąb. Doceniam fakt, że nie padało. Witajcie Belgii! Ten kościół, co tam widać w tle na zdjęciach powyżej, to kościół Notre Dame. Ciężko mi napisać o nim coś więcej niż to, że fajnie wygląda na tle klifu. Źródła podają zgodnie, że w Dinant urodził się Adolphe Sax, wynalazca saksofonu. Niestety wygląda na to, że wynalezienie saksofonu nie daje gwarancji dostatniego życia, gdyż Sax dwukrotnie bankrutował. Dinant świetnie wykorzystało jednak okazję i promuje się jako miasto saksofonów. Można je znaleźć w wielu zakątkach miasteczka. Ślady na chodniku zaprowadziły nas do Domu Saxa, a więc miejsca, w którym urodził się wynalazca saksofonu. Dziś znajduje się tam ekspozycja, szumnie nazywana muzeum. Jest to niewielka salka, w której można zapoznać się z historią saksofonu. Jest za darmo i jest tam ciepło. Przed muzeum znajduje się pomnik głównego sprawcy zamieszania – Adolphe’a Saxa. Nie mogło obyć się bez selfie. Dodatkowo jako uczynni wolontariusze podzieliliśmy się z biednym Adolphem czapką i szalikiem. Siedzi tam i marznie, niech ma. Spotkaliśmy też pomnik postawiony dla uczczenia pamięci ofiar I i II wojny światowej. Pomnik na drugim zdjęciu ma symbolizować geniusz cywilizacji triumfujący nad błędami. Czy coś w ten deseń. W sumie nie jest to aż tak istotne, i tak ten klif w tle jest ładniejszy. Na zmęczonych turystów czekają takie krzesła: Gwoździem programu miała być wizyta w cytadeli, ale okazało się (jak to zwykle bywa), że droga była ciekawsza niż sam cel. Zwłaszcza, że celu w zasadzie nie osiągnęliśmy, bo ta przyjemność kosztowała całe 8 euro. Będzie na gofry. Do cytadeli można się dostać wchodząc schodami po ponad 400 stopniach lub wjeżdżając ponad 50-letnią kolejką linową. My wybraliśmy trzecią opcję – wleźliśmy przez las, dzięki czemu doświadczyliśmy namiastki trekkingu w namiastce gór. Cytadela została zbudowana przez Holendrów w 1818 r. W czasie I wojny światowej zajęli ją Niemcy, którzy przy okazji zniszczyli miasto w 80%. Podczas II wojny światowej miasto również było okupowane przez Niemców, ale w 1944 r. po trzydniowych walkach cytadela została odbita przez aliantów. Odnalezienie cytadeli było chyba największą atrakcją całego wyjazdu… Kiedy błąkaliśmy się po lesie, nieoczekiwanie znaleźliśmy się w samym środku konfliktu zbrojnego. Wkroczyliśmy na teren gry w airsoft, czyli taki jakby paintball. W pierwszej chwili, kiedy zobaczyłam grupę gości z karabinami, czy jak to się tam fachowo nazywa, ubranych jakby właśnie szykowali się na front, nie byłam pewna, czy oni tak na serio czy tylko się bawią. Zapytaliśmy ich mimo wszystko którędy do cytadeli, a oni pokierowali nas odpowiednio i udzielili kilku istotnych wskazówek, z których najistotniejsza brzmiała: nie rozdzielajcie się, idźcie w grupie i to szybko. Wzięliśmy sobie to do serca, mimo że obiecywali, że nie będą strzelać. Słowa dotrzymali, dzięki chłopaki za wstrzymanie ognia! Szczęśliwie udało nam się dotrzeć do cytadeli. Zobaczyliśmy tylko kawałek cytadeli, gdyż nie bardzo uśmiechało nam się płacić 8 euro za coś, co i tak mniej więcej widać i bez płacenia. Przy wejściu do cytadeli znajduje się mały cmentarz. Nie jestem w sumie pewna, ale obstawiam, że są tam pochowani obrońcy tej twierdzy. W Belgii nie da się nie jeść słodyczy. Może nie mają dobrego chleba, ale na słodkościach naprawdę się znają. Dinant słynie podobno z ciasteczek o bardzo wymyślnych kształtach, których co prawda nie jadłam, ale na pewno by mi smakowały. Jadłam za to tartę ze zdjęcia poniżej. Dała radę. Dinant to mała mieścina, w sam raz na jeden dzień (a nawet i pół) zwiedzania. Ja się cieszę, że mogliśmy spędzić trochę czasu na tak zwanym łonie natury. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie było tak okrutnie zimno i szaro, no ale cóż. Belgia.

dinant miasto w belgii